środa, 11 stycznia 2012

Rozdział X - Jak za dawnych czasów.


Jeden chłopak odskoczył od drugiego patrząc na zdenerwowaną dziewczynę, która mierzyła ich zaszklonymi oczami. Drugi chłopak rzucił się przewracając Sebastiana na ziemię i zaczynając okładać pięściami.
- Kamil ! - krzyknęła zbliżając się kilka kroków - Zostaw go ! Kurwa Kamil ! - czerwona ze złości, z oczami przez które ledwo cokolwiek widziała podeszła chcąc chwycić nastolatka za rękę i odciągnąć go od Sebastiana. Odepchnął ją z takim impetem, że przewróciła się na mokrą od popołudniowego deszczu trawę.
- Kamil.. - szepnęła cicho pod nosem, kiedy nastolatek zatrzymał pięść w powietrzu i obejrzał się przez ramię spoglądając na przerażoną dziewczynę - Nie poznaję cię.. - dodała nie mogąc uwierzyć w to w jaką furię wpadł jej chłopak. Kamil wstał z Sebastiana patrząc na swoje dzieło.
- Niki.. - spojrzał na nią błagalnym wzrokiem - ja..
- Nie kończ błagam cię, nie teraz ! - syknęła w jego stronę ocierając spływającą po policzku łzę. Na kolanach podpełzła do leżącego na ziemi Sebastiana. Wzięła jego zakrwawioną twarz w dłonie.
- Sebastian.. - patrzyła na jego poobijane policzki ocierając z nich krew opuszkami palców. Kamil ukucnął obok niej chcąc coś powiedzieć, ale Nicola przerwała mu.
- Proszę Kamil idź, w niczym mi nie pomożesz. Muszę posprzątać twój bałagan, jeśli ktoś to zobaczy zadzwoni po policje, a chyba nie chcesz siedzieć za kolejne pobicie, wiesz, że masz wyrok w zawieszeniu - mówiła sprawdzając plus nieprzytomnego chłopaka - Idź kurwa ! - krzyknęła po pewnej chwili. Nie obejrzała się za odchodzącym chłopkiem, wtapiała swoje bursztynowe oczy w zmasakrowaną twarz leżącego nastolatka. Po niespełna kilka minutach cieknących po policzku łez Nicoli Sebastian otworzył oczy.
- Niki - szepnął ledwo dosłyszalnie patrząc na spuszczoną głowę dziewczyny i dłonie położone na jego klatce piersiowej
- Seba - jej kąciki ust uniosły się ku górze - Dasz radę wstać, muszę cię zaprowadzić do domu.
- Tak, chyba - podniósł obolałe ciało z ziemi i z pomocą Nicoli wstał. Zaprowadziła go do domu. Mieszkał w niewielkim ciemnoczerwonym domku, w ogródku znajdowała się huśtawka i kilka zabawek rozrzuconych wokoło piaskownicy jego młodszego rodzeństwa. Weszli do pustego domu.
- Czemu znowu nikogo nie ma ? - spytała Nicola spoglądając na Sebastiana podchodzącego już o własnych siłach do schodów prowadzących na poddasze i podpierającego się stalowej poręczy.
- Wyjechali, jak zawsze - uśmiechnął się lekko wchodząc powoli na pierwszy stopień.
- Pójdę już, dasz sobie chyba radę nie ?
- Wolałbym żebyś została, ale jak nie chcesz to cię rozumiem - spojrzał na speszoną nastolatkę - nie chcę cię do czegoś zmuszać, dam sobie radę, tylko.. - przerwał na chwilę.
- Nie chcesz zostać sam - uśmiechnęła się do niego pokazując śnieżno białe zęby i zamknęła drzwi wejściowe ściągając buty - Chodźmy do łazienki, zrobimy z tobą porządek, co ? - chłopak przytaknął kierując się za dziewczyną, która doskonale pamiętała drogę. W łazience zrobiła mu kilka opatrunków.
- Jeszcze tylko ta brew - wyjęła z apteczki niewielki plaster, schyliła się nad siedzącym chłopakiem.
- Wciąż pachniesz jak kiedyś - powiedział nagle - mało brakowało a bym zapomniał ten zapach - Niki przykleiła plaster, odsunęła się od niego. Nie skomentowała tego co powiedział, ale serce waliło jej tak głośno, że nastolatek z pewnością słyszał.
- Przepraszam za niego - odkręciła kran i zaczęła myć ręce patrząc na Sebastiana w lustrze.
- To nic, zrobił bym to samo na jego miejscu.
- O co wam poszło ? - zakręciła kran i wzięła ręcznik z drążka wiszącego obok zlewu odwracając się w stronę chłopaka.
- A jak myślisz ? - podniósł wzrok ukazując swoje ciemne prawie czarne jak węgiel oczy.
- Nie wiem.. - pokręciła głową z niepewnością przeszywającą jej speszony wzrok krążący po brązowych kafelkach łazienki.
- Wiesz - uśmiechnął się do niej chowając wszystko do apteczki - ma coś co należało kiedyś do mnie..
- Co takiego ?
- Nicola, nie udawaj głupiej, wiem, że wiesz o co mi dokładnie chodzi, jesteś mądrzejsza i nie ukryjesz tego.
- Obiecuje ci że on ci to odda !
- Obiecujesz ? - wstał z taboretu obok pralki stawiając krok ku niej - jesteś pewna co mówisz ? - spojrzał w jej oczy trzymając jej okrągłą twarz w swoich dużych dłoniach. Serce dziewczyny zaczęło bić jak szalone, uświadomiła sobie powagę wypowiedzianych słów. Ich oczy spotkały się jak za dawnych czasów. Ich serca biły równym rytmem. Ich usta błagały o kolejny pocałunek.